niedziela, 31 października 2010
Leszek Piskorz - Ja, kinder z Grzegórzek
Piskorz mieszkał przy uliczce bocznej z Daszyńskiego, ani razu nie wymienia jej nazwy. Niestety, najstarsza mapa Krakowa, jaką posiadam, pochodzi z 1978 roku - ta uliczka wówczas już nie istniała.
Przeczytane 31 października 2010.
Etykiety:
Cracoviana,
Palcem po mapie,
Wspomnienia i memuary
sobota, 30 października 2010
Aleksandra Marinina - Szestiorki umirajut pierwymi
Tym razem na comiesięczną lekturę po rosyjsku wybrałam Marininę - po raz pierwszy. Wiem, że "Płotki" wyszły też po polsku, ale na razie w żadnej bibliotece nie trafiłam na nie. Trochę się tej Marininy bałam w stosunku do Doncowej, ale poszło całkiem dobrze. Tylko jedno ale... Bożesz ty mój, czy wydawnictwo EKSMO musi naprawdę TAKIE okładki dawać?! Wstyd to czytać w tramwaju :) Cały związek z książką to to, że jedna z bohaterek rzeczywiście ciągle dzwoni. Cóż, pewnie chodzi o to, żeby sprzedać w milionowych nakładach.
Przeczytane 30 października 2010.
niedziela, 24 października 2010
Carlos Ruiz Zafon - Marina
No tak. Ja niby wiedziałam już po Cieniu wiatru i tej następnej, czego się spodziewać po Zafonie, więc nawet nie myślałam o kupnie Mariny, ale gdy zobaczyłam ją w bibliotece, pomyślałam: sprawdzimy...
Słodki Jezu. OK, to dla młodzieży pozycja (choć nic na to z opisu na okładce nie wskazuje), więc nie jestem targetem... ale - obojętne dla kogo - to po prostu tragedia. Fatalnie napisane przede wszystkim. Córunia mówi, że to może tłumacza wina. Przecież tłumacz nie wymyślił sobie takiego zdania:
Uświadomiłem sobie, że otaczają mnie egipskie ciemności.
Uświadomił sobie, kurka wodna.
Ech.
Przeczytane (niestety) 23 października 2010.
środa, 20 października 2010
Fruttero & Lucentini - L'amante senza fissa dimora
Chyba czwarty raz :)
Książka została zanabyta w księgarni-antykwariacie, której wejście od kanału widoczne jest na zdjęciu. Trochę grzebałam za używaną wersją, ale nie znalazłam. Natomiast za parę euro czekało na mnie A che punto e' la notte - tyle, że na razie pozostaje dziewicze.
Przeczytałam 19 października 2010.
piątek, 15 października 2010
Georges Simenon - La patience de Maigret
O mamuńciu, wieki nie wracałam do Simenona, aż mnie coś naszło - a konkretnie inspiracją była kartka otrzymana z Paryżewa - absolutnie w Simenonowskich klimatach.
Przeczytane 14 października 2010.
Etykiety:
Kryminał i sensacja,
Po francusku,
Projekt Simenon,
Z własnej półki
wtorek, 12 października 2010
niedziela, 10 października 2010
Wasilij Aksionow - Wojna i więzienie
poniedziałek, 4 października 2010
Wasilij Aksionow - Pokolenie zimy
Pierwsza część Moskiewskiej sagi.
Nie rozumiem, z jakiego języka to tłumaczone, bo tytuł oryginału podany - Generations of winter.
Aksionow okazuje się być synem Eugenii Ginzburg, co to koło jej Stromej ściany chodzę od kilku miesięcy :)
Przeczytane 4 października 2010.
PS. Po tłumaczce (Marii Putrament) wychodzi, że jednak po rosyjsku.
sobota, 2 października 2010
Truman Capote - Śniadanie u Tiffany'ego
Ciekawe, który to już raz :)
Cóż, choćby sfatygowana obwoluta świadczy o tym, że nie pierwszy. Za każdym razem utwierdzam się coraz bardziej w przekonaniu, że Capote miał genialny warsztat. Któregoś dnia może zabiorę się za "Z zimną krwią", skoro już nabyłam.
Tym razem zaciekawił mnie wpis czarnym atramentem w środku. Oczywiście prezent dla Taty na jego imieniny, ale od kogo? Czyje to pismo? Kto sądził, że ta książka może mu się spodobać? Tata miał półroczną córkę, mieszkał u teściowej i zapewne zdołał już mocno rozczarować się do swojego małżeństwa. Pewnie coraz częściej myślał o swej dawnej miłości, tej niespełnionej, jak w "Śniadaniu...". Czy darczyńca był świadom tego powiązania? Czy ktoś znał Taty historię?
Przeczytane 1 października 2010, inauguracja roku akademickiego :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)