sobota, 28 stycznia 2017

Graham Greene - Podróże z moją ciotką


Przeurocze!
Czytałam to w czasach, gdy urodziła się moja córka i nie pracowałam. Pieniędzy było mało, oszczędzało się również na wyjazdach do miasta (bilety!) i zapisałam się do jakiegoś Klubu Prószyńskiego. Nie pamiętam, jak to się dokładnie nazywało, w skrócie były cztery litery... dostawało się bodajże co kwartał katalog - ale nie było obowiązku z każdego coś wybrać, w przeciwieństwie do Świata Książki. I ceny były przystępne. Fakt, że w Świecie Książki towar był porządniejszy :) w twardych okładkach, często z obwolutą... gdy tymczasem u Prószyńskiego to była masówka. Ale co tam, i tak się cieszyłam, lepiej popularne wydanie niż wcale!


No i naszło mnie, żeby do Podróży z moją ciotką wrócić. A to głownie dlatego, że robiąc porządki w filmach znalazłam i ten nakręcony według powieści. No, oczywiście dość swobodnie, wiadomo... książka zawsze lepsza :) Ale i na młodą (choć grającą staruszkę) Maggie Smith miło popatrzeć :)

Przy okazji obejrzenia tego trailera (uwaga, zaczyna się myląco, innym filmem) wreszcie się dowiedziałam, jak się wymawia nazwisko reżysera :) kjukor :)


Czyta się bardzo sympatycznie, boski był z Greene'a ironista. Zwróćcie uwagę na zdanie już na pierwszej stronie: bohaterowi umarła matka, a że prowadził spokojny tryb życia "sprawa pogrzebu matki stanowiła miłe urozmaicenie" :)

Początek:
Koniec:

Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 1994, 325 stron
Tytuł oryginalny: Travels With My Aunt
Przełożyła: Zofia Kierszys
Z własnej półki
Przeczytałam 17 stycznia 2017 roku

Z okazji tej ponownej lektury spotkała mnie bardzo miła niespodzianka. Pokazywałam ją już na FB, ale i tutaj nie mogę sobie darować. Otóż znalazłam w środku list napisany przez córkę przyjaciółki mej mamy w dniu narodzin mojej córki :)
Nad liścikiem niestety pastwiła się w momencie nieuwagi moja pociecha, całe szczęście, że go nie podarła.
Przemiła pamiątka!
Schowałam z powrotem między kartki, kto wie, kiedy znów odnajdę :)


NAJNOWSZE NABYTKI
Dostałam:
Czyli: KU ZAGŁADZIE. HISTORIA ŻYDÓW KRAKOWSKICH 1939-1945
Przyda się.




Jak to przyjemnie zrobić obiadek, zjeść świeżutki i jeszcze na drugi dzień mieć do pracy :)
NIGDY ale to nigdy bym się o to nie podejrzewała jeszcze parę lat temu :) że mi to będzie sprawiać taką frajdę i że codziennie można coś innego przygotować :)
Starzeję się!
I czas trawię na wyszukiwaniu na blogach kulinarnych przepisów, które będą przystępnie objaśnione, najlepiej bogato zilustrowane zdjęciami, no i z produktów, po które nie trzeba jeździć aż do hipermarketu. Choć widzę, że i w lokalnym Lidlu i osiedlowym Lewiatanie różne dziwne rzeczy już można dostać.

PODUDZIA Z KURCZAKA PIECZONE Z WARZYWAMI

Nawet jak to jest coś mega prościutkiego... ale robione po raz pierwszy w życiu :)
na przykład
JAJKA W SOSIE MUSZTARDOWYM

KOPYTKA Z CIECIERZYCY

KOTLETY PĘCZAKOWO-ZIEMNIACZANE

GOLONKA Z INDYKA W SOSIE CHRZANOWYM

czy najzwyklejsza CARBONARA :)

Dziś nic nowego, bo naszło nas na quiche lorraine, która już przecież była nieraz, ale dawno... za to w poniedziałek będzie PĘCZOTTO, w związku z moją świeżą miłością do pęczaku :)
Ba, postanowiłam w przyszłym tygodniu upiec ciasto marchewkowe, gdy będę miała jechać do rodziców... nigdy takiego nie jedli. Za ciasta generalnie się nie biorę, bo absolutnie nie powinnam ich jeść :) ale tu zrobię wyjątek, żeby im zawieźć. Tak że tego - wybieram się do Pepco po keksówkę :) niby są w domu, ale jakieś takie trzydziestoletnie hi hi.



10 komentarzy:

  1. Mniam... mniam...
    Cóż za smakowita biblioteka :)

    Zdzisław

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He he. Tak, wiem, powinna zmienić nazwę na TO PRZECZYTAŁAM, A TO ZJADŁAM :)

      Usuń
    2. Może i tak, coś dla ducha i coś dla ciała (brzucha).
      Mnie się to podoba, ma swój urok :)

      Z.

      Usuń
    3. Nie tylko dla brzucha.. orzechy na przykład dla głowy :)

      Usuń
  2. Podróże z moją ciotką są super. Widzę tam na zdjęciu Na zachód od Alice Springs to na podstawie tej książki jest film o którym ci mówiłam Ścieżki. Nie mogę oglądać twojego bloga bo jestem głodna. Pozdrawiam Magda Dziopa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, to trzeba najpierw książkę przeczytać!
      A o 16:49 to powinnaś była być po obiedzie, a nie głodna! Co jest, kurczę!

      Usuń
  3. Potrafisz robić apetyt i na książki i na jedzonko.
    Mam Greena chyba cztery książki...może i te sobie dokupię..a jeszcze chcę inne też.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A do tego Klubu też kiedyś należałam....głównie kupowałam książki kucharskie....

      Usuń
    2. Też dużo z serii Biblioteka Poradnika Domowego brałam :)

      Usuń
  4. Jejku, jakżem zgłodniała!
    Pyszności!

    Moja córka również styczniowa, zaś wszyscy wierzący horoskopom straszą, zę koziorożec to straszliwie uparty jest ;-)
    Póki co charakter się kształtuje, zaczyna chodzić. Jak ten czas leci...

    saxony

    OdpowiedzUsuń